Nowy Początek
-Nie możesz. Nie zrobisz mi tego.
-Przykro mi, ale nie mam wyboru.Zostaniesz tam dopóki ataki na ciebię nie miną.
-Nie proszę. Odeślij mnie gdzie kolwiek tylko nie tam.
-Annabeth decyzja została podjęta. Wciąż będziesz łowczynią, ale twój wiek nie będzie stał w miejscu.
-Chce pani powiedzieć, że będę taka jak oni?
-Dokładnie, a teraz weź swoje rzeczy. Twój transport zaraz będzie.
Super. Nie prościej było by mnie zabić? Nie chcę tam wracać, a raczej nie chcę żeby te wspomnienia wróciły. Jedyny plus jest taki, że spędzę troche czasu z Thalią.
Wyszłam z namiotu. Koło Artemidy stał jakiś facet opierając się o auto.
Podeszłam do nich.
-Oh, gotowa? -Niechętnie kiwnęłam głową. -To jest mój brat Apollo. Zawiezie cię do obozu.
-Miło mi cię poznać Annabeth-Wyciągnął rękę w moją stronę, a ja na niego spojrzałam jak na
idiotę. -Nie, to nie. Wsiadaj mamy kawałek drogi.
Zrobiło mi się niedobrze na samą myśl o podróży z tym bogiem.
-Niestety kochana musisz wytrzymać. -Artemida jakby czytała mi w myślach.
Wsiadłam do auta od strony pasażera, a Apollo zajął miejsce kierowcy.
-Zapnij pas. Nie chcę żeby siostrzyczka robiła mi wykłady. Zrobiłam co kazał.
-A ty?
-Ja nie muszę jestem bogiem.
Bóg odpalił swój samochód i zaczęliśmy lecieć. Zaraz czy my do cholery naprawde lecimy?
-Wyluzuj. -Zaczął Apollo. -Niedługo będziemy na miejscu.
-Super. A nie możesz mnie wypchnąć?
-Niestety nie. Dałbym ci poprowadzić, ale po ostatnim razie wolę nie ryzykować.
-Ostatnim? Woziłeś już półbogów?
-Jasne. Ostatnim razem wiozłem Thalię i Percy'ego.
-Thalie? Thalie Grace córkę Zeusa?
-Innej Thali nie znam.
-Co się wtedy stało?
-Nic takiego zaparkowała w jeziorze.
Wbuchłam śmiechem. Wyobraziłam sobie Thalię z jej lękiem wysokości za kierownicą latającego auta.
Zaczęliśmy schodzić niżej.
-Już jesteśmy?
-Prawie. Wyląduje przed Wielkim Domem. Pasuje?
Kiwnęłam głową. Serce podeszło mi do gardła na myśl o obozie. Może w głębi duszy chciałam tutaj wrócić?
Brat Artemidy zaczął pstrykać mi przed oczami.
-Już możesz wysiąść.
Nawet nie zauważyłam, że wylądowaliśmy. Wzięłam plecak i wyszłam z samochodu.
-Dziękuję.
-Polecam się na przyszłość i jeszcze jedno. Nie traktój go tak on dużo zmieni w twoim życiu.
Zanim zdąrzyłam go zapytać co miał na myśli odleciał, a ja przypomniałam sobię, że Apollo przewiduje przyszłość.
Zrezygnowana podeszłam do drzwi i zapukałam.
Po chwili usłyszałam głos koordynatora, więc weszłam.
-Annabeth dobrze, że już jesteś.
-Wiedziałeś, że przybęde?
-Oczywiście. Zostałem poinformowany przez twoją matkę, a teraz opowiedz mi o tych atakach.
Opowiedziałam mu wszystko co się wydarzyło.
Rozległ się dźwięk pukania i do środka wszedł jakiś chłopak.
-Chejronie nie widziałeś... O przepraszam nie wiedziałem, że masz gościa.
-Nic się nie stało. Podejdź tu.
Zaczęłam mu się przyglądać.
Jest przystojny, dość wysoki, czarne włosy ułożone w artystyczny nieład i oczy przypominające morską zieleń.
To jest Percy. Percy to jest Annabeth.
-Ładnie. -Zaczął świdrować mnie wzrokiem. -To ja nie będę wam przeszkadzał.
-Czekaj jeszcze jedno. Będziecie kapitanami drużyn w dzisiejszej bitwie o sztandar.
-Jasne. -Wyszedł.
-Jeśli o ciebie chodzi to znów jesteś grupową domku Ateny.
-Tak poprostu?
-Twoja matka sobie tego zażyczyła,a teraz idź się przywitać z przyjaciółmi.
Poszłam najpierw do swojego domku zostawić tam rzeczy.
Oczywiście zostałam ciepło przywitana, a następnie poszłam do Thalii.
Gdy weszłam do środka córka Zeusa odrazu się na mnie rzuciła.
-To ja pójdę do siebie. -Dopiero teraz zauważyłam, że ten chłopak tam był. Chodź wszystko ci opowiem.
I jak wam się podoba
pierwsze spotkanie
Percy'ego i Ann?
Następny w sobote
pierwsze spotkanie
Percy'ego i Ann?
Następny w sobote