"Mam przechlapane"
Nie wiem ile czasu minęło odkąd nas zamkniętą. Ktoś wszedł do pomieszczenia, otworzył moją celę i wrzucił coś, a raczej kogoś. To Percy.
Jego dziura w brzuchu zniknęła, był blady i słaby, ale żył i to najważniejsze.
-Nico -podeszłam do krat -dasz radę przenieść go cieniem?
-Jasne, ale muszę wziąć jeszcze kogoś.
-Weź Thalie. Ja poczekam.
Kiwnął głową po czm wszedli z córką Zeusa w cień i pojawili się obok mnie.
-Na pewno dasz sobię radę?
-Co to dla mnie?
Podeszli do Glonomóżdżka i zniknęli.
Wszystko szło świetnie do póki nie przyszedł Luke.
Rzucił się w moją stronę i pewnie by mnie złapał gdyby nie syn Hadesa, który pojawił się znikąd. Chwycił mnie za rękę i zniknęliśmy w ostatniej chwili.
Zrobiło się ciemno, zimno i ogarnął mnie dziwny lęk.
Miałam ochotę położyć się na ziemi i rozpłakać na szczęście to uczucie minęło i po chwili znaleźliśmy się na wzgórzu herosów, obok leżał Percy przy którym klęczała Thalia. Podnieśliśmy go we trójkę i zaczęliśmy iść w stronę bramy. Gdy ją przekroczyliśmy momentalnie pojawił się Chejron.
Nie zadawał żadnych pytań, tylko kazał położyć sobię Glonomóżdżka na grzbiecie
Chciałam pójść z nimi, ale koordynator stwierdził, że lepiej będzie gdy pójdę odpocząć.
Nie miałam ochoty się z nim kłócić, więc poprostu zrezygnowałam, a centaur odgalopował z moim... "no właśnie kim?" Postanowiłam nie zawracać sobię tym głowy, a przy najmniej do póki Percy nie wyzdrowieje.
Nie zauważyła kiedy weszłam do domku.
Rzuciłam plecak w kąt i położyłam się na łóżko. Nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam.
-Annabeth wstawaj. -Ktoś zaczął mną potrząsać.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam Thalie.
-Nie można już sobię pospać? -Nakryłam się kołdrą
-Nie marudź tylko wstawaj -znów zaczęła mną szarpać -chodzi o Percy'ego.
Po usłyszeniu ostatniego zdania zerwałam się na równe nogi. Moje serce zaczęło bić szybciej.
-Co się stało?!
-Uspokój się. Chejron chce z tobą porozmawiać.
Założyłam buty, wzięłam bluzę i wybiegłam z domku zostawiając przyjaciółkę.
Dobiegnięcie na miejsce nie zajęło mi dużo czasu.
Drzwi były otwarte, więc weszłam bez pókania. Chejron przeglądał jakieś papiery.
-Coś się stało? -Spojrzał na mnie znad kartki.
-Thalia powiedziała, że chcesz ze mną porozmawiać.
-Faktycznie. Usiądź. -Wskazał miejsce na przeciwko siebię.
Podeszłam niepewnie i zajęłam wskazane przez koordynatora miejsce.
-Nico i Thalia opowiedzieli mi o wszystkim co się wydarzyło, ale ciekawi mnie dlaczego Luke nie dał Percy'emu umrzeć, wiesz coś może?
-Tylko tyle, że Percy jest potrzebny Kronosowi. Nic więcej.
-W takim razie możesz już iść.
-A jak on się czuje?
-Powoli zaczyna dochodzić do siebie, ale gdy się obudzi może mieć problemy z pamięcią.
-Czy mogłabym go zobaczyć?
-Jasne jest na górze, więc...
Pobiegłam na górę nie dając mu skończyć.
Percy spał, a przynajmniej takie sprawiał wrażenie.
Miał na sobię obozową koszulkę i czyste spodnie.
Podeszłam bliżej i usiadłam na jednym z krzeseł. W głowie słyszałam słowa Chejrona. Może fata dają mi drugą szanse? Może Artemida o niczym nie wie i będę mogła wrócić? Może tak będzie najlepiej dla nas obojga?
Jeśli tak, to dlaczego myśl o tym tak boli?
Spojrzałam na Glonomóżdżka.
Wygląda tak słodko, pomijając fakt, że się ślini.
Dotknęłam jego ręki, a on otworzył oczy. Był zdezorientowany.
-Co... co się stało?
-Percy dobrze się czujesz?
-Tak, ale kim ty jesteś?
-Nie pamiętasz mnie?
-Nie pamiętam nic prócz swojego imienia, więc kim jesteś?
-Jestem Annabeth Chase, twoja ... -urwałam -przyjaciółka.
W tej chwili moje serce miało ochotę wyjść i mnie spoliczkować.
Zaczął mnie świdrować wzrokiem.
-Pójdę po Chejrona .
Zbiegłam szybko po schodach i wpadłam do gabinetu centaura.
-Percy -wydyszałam -obudził się.
Koordynator najszybciej jak tylko mógł ruszył na górę, a ja za nim.
Po diagnozie Glonomóżdżka Chejron kazał mi go oprowadzić w celu "odświerzenia pamięci" , więc musiałam mu wszystko tłumaczyć.
-Przypomniałeś coś sobie?
-Nie.
-Dobra to została jeszcze Pięść Zeusa.
-Prowadź.
Skręciliśm w stronę lasu.
-Na pewno idziemy w dobrą stronę?
-Tak.
Spojrzał na mnie -Ładnie ci w tej bluzie.
-Oh dzięki. Ona jest... twoja. -Zaśmiałam się.
Stanął.
-Za karzdym razem gdy cię widzę -złapał mnie za rękę -serce bije mi mocniej.
Zaczął się zbliżać, cofnęłam się i wpadłam na drzewo.
-Zabawne, wtedy też byliśmy w lesie.
-Chwila, czy ty... -Nie dokończyłam bo mnie pocałował.
-Mówiłaś coś?
-Tak ty... -Znów zamknął mi usta.
-Teraz ja będę mówił.
-Ale...
-Ciii -położył mi palec na ustach -ja będę mówił.
Skrzyżowałam ręcę na piersi.
-Annabeth Chase, córko Ateny choćbyś nie wiem ile razy mnie odtrącała i zniechęcała ja nie odpuszczę. Myślę o tobie cały czas. Wiem, że herosi nie żyją długo, ale ja cię kocham i nie obchodzą mnie bogowie, potwory i nikt inny. Dla mnie liczysz się tylko ty, więc zostaniesz moją dziewczyną?
Nie odpowiedziałam tylko złapałam go za koszulkę i pocałowałam.
-Czy to znaczy "tak"?
-Zdecydowanie.
Wpił się w moje usta, a ja oddałam pocałunek muskając jego ciepłe wargi.
Wplotłam palce w jego włosy, a on położył mi rękę na tali.
Usłyszałam znajomy głos:
-Annabeth Chase.
Odwróciłam się.
Za mną stała Artemida.
Nie jest zbyt przesłodzony?
Jestem w opur zmęczona i czuję się jakby traktor po mnie przejechał
Powód:
Pająk w pokoju XD
A wy boicie się czegoś?
-Jasne, ale muszę wziąć jeszcze kogoś.
-Weź Thalie. Ja poczekam.
Kiwnął głową po czm wszedli z córką Zeusa w cień i pojawili się obok mnie.
-Na pewno dasz sobię radę?
-Co to dla mnie?
Podeszli do Glonomóżdżka i zniknęli.
Wszystko szło świetnie do póki nie przyszedł Luke.
Rzucił się w moją stronę i pewnie by mnie złapał gdyby nie syn Hadesa, który pojawił się znikąd. Chwycił mnie za rękę i zniknęliśmy w ostatniej chwili.
Zrobiło się ciemno, zimno i ogarnął mnie dziwny lęk.
Miałam ochotę położyć się na ziemi i rozpłakać na szczęście to uczucie minęło i po chwili znaleźliśmy się na wzgórzu herosów, obok leżał Percy przy którym klęczała Thalia. Podnieśliśmy go we trójkę i zaczęliśmy iść w stronę bramy. Gdy ją przekroczyliśmy momentalnie pojawił się Chejron.
Nie zadawał żadnych pytań, tylko kazał położyć sobię Glonomóżdżka na grzbiecie
Chciałam pójść z nimi, ale koordynator stwierdził, że lepiej będzie gdy pójdę odpocząć.
Nie miałam ochoty się z nim kłócić, więc poprostu zrezygnowałam, a centaur odgalopował z moim... "no właśnie kim?" Postanowiłam nie zawracać sobię tym głowy, a przy najmniej do póki Percy nie wyzdrowieje.
Nie zauważyła kiedy weszłam do domku.
Rzuciłam plecak w kąt i położyłam się na łóżko. Nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam.
-Annabeth wstawaj. -Ktoś zaczął mną potrząsać.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam Thalie.
-Nie można już sobię pospać? -Nakryłam się kołdrą
-Nie marudź tylko wstawaj -znów zaczęła mną szarpać -chodzi o Percy'ego.
Po usłyszeniu ostatniego zdania zerwałam się na równe nogi. Moje serce zaczęło bić szybciej.
-Co się stało?!
-Uspokój się. Chejron chce z tobą porozmawiać.
Założyłam buty, wzięłam bluzę i wybiegłam z domku zostawiając przyjaciółkę.
Dobiegnięcie na miejsce nie zajęło mi dużo czasu.
Drzwi były otwarte, więc weszłam bez pókania. Chejron przeglądał jakieś papiery.
-Coś się stało? -Spojrzał na mnie znad kartki.
-Thalia powiedziała, że chcesz ze mną porozmawiać.
-Faktycznie. Usiądź. -Wskazał miejsce na przeciwko siebię.
Podeszłam niepewnie i zajęłam wskazane przez koordynatora miejsce.
-Nico i Thalia opowiedzieli mi o wszystkim co się wydarzyło, ale ciekawi mnie dlaczego Luke nie dał Percy'emu umrzeć, wiesz coś może?
-Tylko tyle, że Percy jest potrzebny Kronosowi. Nic więcej.
-W takim razie możesz już iść.
-A jak on się czuje?
-Powoli zaczyna dochodzić do siebie, ale gdy się obudzi może mieć problemy z pamięcią.
-Czy mogłabym go zobaczyć?
-Jasne jest na górze, więc...
Pobiegłam na górę nie dając mu skończyć.
Percy spał, a przynajmniej takie sprawiał wrażenie.
Miał na sobię obozową koszulkę i czyste spodnie.
Podeszłam bliżej i usiadłam na jednym z krzeseł. W głowie słyszałam słowa Chejrona. Może fata dają mi drugą szanse? Może Artemida o niczym nie wie i będę mogła wrócić? Może tak będzie najlepiej dla nas obojga?
Jeśli tak, to dlaczego myśl o tym tak boli?
Spojrzałam na Glonomóżdżka.
Wygląda tak słodko, pomijając fakt, że się ślini.
Dotknęłam jego ręki, a on otworzył oczy. Był zdezorientowany.
-Co... co się stało?
-Percy dobrze się czujesz?
-Tak, ale kim ty jesteś?
-Nie pamiętasz mnie?
-Nie pamiętam nic prócz swojego imienia, więc kim jesteś?
-Jestem Annabeth Chase, twoja ... -urwałam -przyjaciółka.
W tej chwili moje serce miało ochotę wyjść i mnie spoliczkować.
Zaczął mnie świdrować wzrokiem.
-Pójdę po Chejrona .
Zbiegłam szybko po schodach i wpadłam do gabinetu centaura.
-Percy -wydyszałam -obudził się.
Koordynator najszybciej jak tylko mógł ruszył na górę, a ja za nim.
Po diagnozie Glonomóżdżka Chejron kazał mi go oprowadzić w celu "odświerzenia pamięci" , więc musiałam mu wszystko tłumaczyć.
-Przypomniałeś coś sobie?
-Nie.
-Dobra to została jeszcze Pięść Zeusa.
-Prowadź.
Skręciliśm w stronę lasu.
-Na pewno idziemy w dobrą stronę?
-Tak.
Spojrzał na mnie -Ładnie ci w tej bluzie.
-Oh dzięki. Ona jest... twoja. -Zaśmiałam się.
Stanął.
-Za karzdym razem gdy cię widzę -złapał mnie za rękę -serce bije mi mocniej.
Zaczął się zbliżać, cofnęłam się i wpadłam na drzewo.
-Zabawne, wtedy też byliśmy w lesie.
-Chwila, czy ty... -Nie dokończyłam bo mnie pocałował.
-Mówiłaś coś?
-Tak ty... -Znów zamknął mi usta.
-Teraz ja będę mówił.
-Ale...
-Ciii -położył mi palec na ustach -ja będę mówił.
Skrzyżowałam ręcę na piersi.
-Annabeth Chase, córko Ateny choćbyś nie wiem ile razy mnie odtrącała i zniechęcała ja nie odpuszczę. Myślę o tobie cały czas. Wiem, że herosi nie żyją długo, ale ja cię kocham i nie obchodzą mnie bogowie, potwory i nikt inny. Dla mnie liczysz się tylko ty, więc zostaniesz moją dziewczyną?
Nie odpowiedziałam tylko złapałam go za koszulkę i pocałowałam.
-Czy to znaczy "tak"?
-Zdecydowanie.
Wpił się w moje usta, a ja oddałam pocałunek muskając jego ciepłe wargi.
Wplotłam palce w jego włosy, a on położył mi rękę na tali.
Usłyszałam znajomy głos:
-Annabeth Chase.
Odwróciłam się.
Za mną stała Artemida.
Nie jest zbyt przesłodzony?
Jestem w opur zmęczona i czuję się jakby traktor po mnie przejechał
Powód:
Pająk w pokoju XD
A wy boicie się czegoś?